Stworze i Zdusze, czyli starosłowiańskie boginki i demony to prekursorska próba nadania kształtu literackiego prasłowiańskim wierzeniom.
Książka jest porównywalna z tym, co Tolkien stworzył w „Silmarillionie”.
Oparta na wielu źródłach. Poprzedzona starannymi badaniami. Wprowadzająca czytelnika w świat, którego echa odnajdywał w polskich baśniach i niektórych utworach literackich, zwłaszcza romantycznych i młodopolskich.
Próba odtworzenia mitów i wierzeń – języka, za pomocą którego nasi przodkowie opisywali i pojmowali świat. Mitologia mało znana, często niesłusznie lekceważona. Zrodzona z potrzeby zrozumienia rzeczywistości, przekazywana w opowieściach pełnych wyobraźni poetyckiej z jednej, a humoru i zdrowego rozsądku z drugiej strony.
Zwyczaje i obrzędy służące do oswajania – często wrogiego – świata. Okazja do stwierdzenia, co i w jaki sposób przejęliśmy- nieświadomie – od praojców.
Stworze i Zdusze, czyli starosłowiańskie boginki i demony to książka nieoceniona dla poetów, twórców i miłośników fantasy, bajek i baśni.
Doskonałym uzupełnieniem artystycznym ponad setki stworzy, czyli boginek i bogunów oraz zduszów, czyli demonów mitologii Słowian, są kopie prac graficznych znanego polskiego grafika i malarza, znanego bardziej w Szwecji niż Polsce – Jerzego Przybyła.Każdy z rodzajów stworzy i zduszy został przez malarza zilustrowany w nawiązaniu do spuścizny tradycji ludowej Polski oraz głębokiej symboliki Wiary Przyrody.
Oto co Autor napisał we wstępie do tej wspaniałej książki, będącej wprowadzeniem do Świata Słowiańskiej Baji – Mitologii Słowian:
O Wielkim dzbanie Zerywanów
„Dawno, trzy a może cztery tysiące lat temu, plemię Zerywanów rozpoczęło budowę tajemniczego Wielkiego Dzbana – Czary. Dzban ów miał zaiste olbrzymie rozmiary i nie był zwyczajnym naczyniem, lecz wierną kopią Złotego Dzbana zrzuconego przez Bogów z Nieba wraz z trzema innymi atrybutami boskiej władzy: Złotą Siekierką Peruna, Złotym Jarzmem Prowego i Złotym Radłem Rgła. Wszystkie te święte przedmioty były darem dla plemienia złożonego z licznych rodów zerywańskich. Z ziemi mógł je podjąć bez szkody lub przekleństwa tylko człowiek godny tego,by zostać królem. Lękano się dotknąć jaśniejących darów. Jedynym odważnym okazał się Pirst, syn starego Kołbia i mądrej Bauby. Pirst został więc pierwszym królem Zerywanów, założycielem dynastii Pierwopalcych (Pirsztuków), którzy rządzili długo i szczęśliwie.
Po nich królowali Kuksowie, a po nich Milicze (Milczę). Wśród nich jeden, brat Mrukrzy, był przeklęty; zwał się zaś Zeł. Ten wykradł niebiański Złoty Dzban, a wypędzony uszedł na pustynię z grupą wojów i kobiet. Bogowie rozpętali straszliwą burzę i wygubili niemal wszystkich wypędzonych, zaś Dzban został zasypany na pustyni, i mimo że wielu wytędzów próbowało go odnaleźć, sztuka ta nikomu się nie powiodła.
Panujący w tym czasie Mrukrza zebrał naczelników rodów i postanowiono ów boski dar odtworzyć. Budowa trwała wiele lat. Minęło wiele pokoleń, nim Dzban był w całości gotowy.
Do jego wykonania użyto wielu rodzajów gliny ze wszystkich zakątków Ziemi, i równie wielu rodzajów wód z różnych rzek oraz mórz. Całość pokryto setkami obrazów, wypukłymi rzeźbami, ozdobiono ornamentami, rytami i opisano tajemnymi znakami – tajami. Na koniec Dzban pomalowano najwspanialszymi farbami świata, by lśnił niczym Denga-Tęcza, Pani Barw i Maści. Wreszcie przez czterdzieści i cztery dni oraz czterdzieści cztery noce wypalano go w ogniu, podczas gdy dookoła trwała obrzędowa uczta i rytualne tany. Gdy Dzban ostygł, napełniono go po brzegi świętym miodem, ściągniętym ze wszystkich, nawet najdalszych zakątków Koliby (Krainy Zerywanów). Wtedy rozpoczęło się wielkie święto. Olbrzymi niczym góra Dzban otoczono kołem, śpiewano i tańczono nieprzerwanie przez cały miesiąc (od pełni do pełni Księżyca), spożywając mięso Białych i Czarnych Byków i pijąc miód ze świętego Dzbana. Tak oto objęto Dzban Czarem, czyniąc zeń Czarę”.
Przez jakiś czas potem Dzban był wszystkim dostępny. Każdy mógł przyjść kiedy chciał, podziwiać obrazy, odczytywać sensy ze znaków i ornamentów, zastanowić się nad znaczeniem scen, dotknąć każdej wypukłości, nasycić oczy barwą. Szybko jednak zasłonięto Dzban wielkimi chorągwiami, na płótno których przeniesiono święte znaki i obrazy z lic Dzbana. Co prawda tak wielkiego naczynia nikt nie potrafiłby porwać, a nawet poruszyć, ale Opiekunami Dzbana kierowała obawa przed rzuceniem złego czaru, szkodą jaka mogłaby wyniknąć z wrażego spojrzenia, albo uszkodzenia ścian i rysunków przez kogoś złego (jak kiedyś Zeł) czy zawistnego.
U stóp Dzbana zaczęto wkrótce zanosić prośby do Bogów i składać ofiary, zwłaszcza, że ognia w którym naczynie owo wypalano nigdy już nie zgaszono i stał się Świętym Ogniem Plemienia. Od tej chwili specjalni ludzie, najczcigodniejsi członkowie zerywańskich rodów czuwali by płonął wiecznie, a gdyby go zaniedbali groziła im haniebna śmierć. Ci ludzie właśnie stali się kapłanami (wołchwami, zinisami, żercami, wróżami). Wiedzieli wszystko o Świętym Ogniu i Wielkim Dzbanie-Czarze, powierzono im również czynienie ofiar na Kamieniu powstałym ze stwardniałych resztek gliny, tak by były wykonywane na pewno w sposób właściwy i przypadły Bogom do gustu. Kapłani objaśniali obrazy i znaki ze Świętych Chorągwi, odczytywali wróżby z pęknięć Dzbana i wieszczyli ze smaku zawartego w nim miodu.
Kapłani owi z obawy o Dzban, Ogień i Kamień nakazali wybudować potężną kapisztę, która miała osłonić miejsce przed złym wejrzeniem, palącymi promieniami słońca, chłodem zimy i ulewną nawałnicą. Później świątynię otoczono płotem w kształcie trójkąta i uczyniono w płocie trzy furtki dla żerców, zinisów i wróżów, zaś wszystkim innym ludziom zabroniono wchodzić na ten teren. Zaraz potem płot ukryto za nasypem ziemnym, nasyp otoczono ostrokołem, ostrokół otoczono świętym gajem, a całe to miejsce otoczono wielką czcią i najwyższym kultem.
Ofiary i modły u Dzbana okazywały się nader często skuteczne. Wkrótce więc Dzban darzono taką czcią, że tylko oczyszczony postem, ogniem i wodą kapłan mógł wchodzić do wnętrza świątyni, wstrzymawszy uprzednio oddech by nie skalać boskiego otoczenia. Nie śmiał też rzucić okiem na sam Dzban, wolno mu było jedynie zaczerpnąć miodu i patrzeć na chorągwie.
W tym czasie obrzędy przeniesiono na pobliską polanę. Usypano kopiec – bugryszcze, gdzie wbito kumir – (święty palwan, pal-rzeźbę symbolizujący Boga), przytoczono kamień ofiarny i wytyczono miejsce dla ognia. Ogień każdorazowo rozpalano od tego ze świątyni, kapłan przynosił też stamtąd wróżebny miód w ozdobnym rogu. O kształtach linii i rytów na Dzbanie rozprawiali już wtedy tylko wtajemniczeni…”
Więcej dowiecie się z książki Stworze i Zdusze, czyli starosłowiańskie boginki i demony.
Książka jest do nabycia w księgarni internetowej wydawnictwa Slovianskie Slovo: